przychodzi koleś do dyrektora cyrku i mowi -mam dla pana numer wszechczasów, Pan zarobi miliony, luzie oszaleja a ja bede znany! - tak? a co to za numer? - no niech sobie pan wyobrazi panie kochany, cała kopuła cyrku obieszona balonikami, wszedzie wiszą, a w tych balonach gówno! no i wyjeżdzają amazonki na koniach i strzelają do tych baloników z łuku! to gówno spada i pan se wyobrazi - wszystko w gównie, widownia w gówniem amazonki w gównie, te konie w gównie! i wtedy wychodze JA - CAŁY NA BIAŁO....
Eryk ujarał się z kumplami na maxa. Było mu mało imprezy więc poszedł do swojej panny. Wchodzi, całusy, coś tam gada - ogólnie standardzik.> W pewnym momencie panna mówi, że musi się wykąpać i żeby usiadł, poczekał, ona zaraz będzie gotowa... Eruniu spoko, siedzi i czeka.> > Po 10 minutach zachciało mu się> kupy, tak że nie mógł wytrzymać ( no i jeszcze do tego doszedł trip na grassie ).> Zobaczył siedzącego obok psa panienki... Pokalkulował sobie w czaszce szybko, że się zesra obok niego i jak panna spyta, to zwali na kundla. Uporał się z tym raz dwa - i siedzi dalej. Panna wychodzi z kąpieli wącha, patrzy ...... SZOK !> I teraz wymiana zdań (szybka - jak na dobrego tripa przystało> > Panna: Co to jest ?!> Eryk: Pies Ci się zesrał !> Panna: PLUSZOWY ciach?
Pan Bóg stworzył Adama i Ewe. Z góry obserwuje swe dzieło... patrzy na Ewe i mówi.. "..ale Ty to sie będziesz musiała malować
Byl sobie fanatyk wedkowania. Pewnego dnia dowiedzial sie o fantastycznym wprost miejscu, malym jeziorku w lesie, gdzie ryby o wielkosci niesamowitej same wskakuja na haczyk. Nie mógl sie juz doczekac weekendu, zakombinowal w pracy, pozamienial sie na zmiany, nastawil budzik na 4 rano, bo daleko bylo... I wreszcie nastal ten dzien... Po dlugiej podrózy odnalazl male jeziorko w lesie, rozstawil wedki... i czekal... godzine druga godzine trzecia wreszcie... splawik drgnal... wedkarz szarpnal... i wyciagnal ogromna nadziana na haczyk... kupe. Zaklal szpetnie i zauwazyl, ze z tylu ktos za nim stoi. Byl to miejscowy. Wedkarz z zalem powiedzial: - No patrz pan, taki kawal drogi jechalem, tyle wysilku, kombinowania, i co? KUPA... Na to gosciu: - A bo wie pan, z tym jeziorkiem zwiazana jest pewna legenda. Otóz niech pan sobie wyobrazi, przed 1 wojna swiatowa zyl tu chlopak i piekna dziewczyna, kochali sie niesamowicie. Ale wzieli go do wojska. Po jakims czasie nadeszla wiadomosc ze on zginal na froncie. I prosze sobie wyobrazic, ze ona przyszla tu, nad to jeziorko i z wielkiego zalu sie utopila! - Niesamowite - odparl wedkarz. - Ale to jeszcze nie koniec prosze pana! Otóz po wojnie okazalo sie ze chlopak przezyl, byl tylko ranny. Przyjechal tu, dowiedzial sie o wszystkim, przyszedl tu, w to miejsce na którym pan siedzi i z zalu i wielkiej milosci równiez sie utopil! - To szokujaca historia - powiedzial wedkarz - ale co z ta kupa. - A to nie wiem. Widocznie ktos ciach.
Poszedł gość na disco. Wpada, rozgląda się - przy stoliku siedzi całkiem fajna dziewczyna. Pyta, czy się może przysiąść. - Oczywiście, ale jest taka sprawa... jestem inwalidką, na wózku, rozumiesz... Chłopak patrzy - rzeczywiście. Ale nic, mówi, że mu to nie przeszkadza. Tak siedzą, rozmawiają, popijają drinki. W pewnym momencie gość mówi: - Słuchaj, może zatańczymy? - Jak to, przecież ja na wózku, nie mogę... - Nie szkodzi, jakoś to będzie! I faktycznie, wyjechał z tym wózkiem na środek, tańczą, kółka się z piskiem kręcą na parkiecie. Po tańcu zmęczeni wyszli na świeże powietrze. Tam romantycznie, księżyc, gwiazdy, gadka-szmatka, chłopak zaczyna się ostro do niej dobierać. Dziewczyna się nieco opiera: - Ja nie mogę, zobacz sam, paraliż, wózek... - Spoko spoko. Przewieszę cię przez plot, poradzimy sobie. I tak właśnie zrobił. Przewiesił ja przez plot, zerżnął, ubrał, posadził z powrotem na wózek i wjechali do środka. Tam dziewczyna w płacz. Gość zaniepokojony pyta: - Co jest? Co ci się dzieje? - Bo... to... pierwszy raz... - mówi przez łzy dziewczyna. - Co ty mówisz, przecież czułem, że nie pierwszy raz! - Pierwszy raz ktoś mnie potem zdjął z płotu.
>> Na kolonii, w nocy, z pokoju Jasia dobiega cichy płacz. Wchodzi >> wychowawczyni i pyta z troską: >> - Dlaczego płaczesz? >> - Bo ja w domu zawsze spałem z mamusią >> - Pani wzięła Jasia do swojego pokoju i położyła obok siebie na łóżku. I >> znowu: >> - Czemu płaczesz? >> - Bo ja w domu zawsze wkładałem mamie paluszek w pępuszek >> - No, dobrze >> Po chwili jednak: >> - Jasiu, to nie jest pępuszek... >> - Tak, a to nie jest paluszek...
Czerwony kapturek do babci: - Babciu, czemu masz takie wielkie oczy? A babcia, ubrana w biale rekawiczki na to: - JAZDAAAA!
Siedzi dwóch kloszardów pod spożywczakiem i piją "dobre wino za trzy złote". W pewnym momencie jeden z nich zaczyna węszyć i mówi do drugiego: -Ale od ciebie jedzie. ciach się! -Nie, nie ciach się -Mówię, że się ciach! Wiem co czuję! -No nie zesrałem się! -To pokaz... -No to patrz - mówi broniący się, po czym ściąga spodnie, a tam... wielka kupa. -No widzisz?! ciach się! -Aaaa... myślałem, że chodzi ci o dzisiaj..
ech zaś wulgaryzmy/wyciołęm/kolejny raz upominam/ziom12345
|
więc dam jeszcze troszku
Wysłany: 05 Sty 2007, 00:47
-------------------------------------------------------------------------------- Przychodzi mama Jasia do Urzędu Pracy i pyta o jakąś robotę dla Jasia. na to urzędnik: a co Jasiu umie? mama: Jasiu umie murować . urzędnik: to mamy tu pracę dla murarza 4000 pln na rękę. mama: o Jezu, tyle pieniędzy Jasiu ciągle pijany będzie, a coś innego? urzędnik: no to pomocnik murarza 3000 pln na rękę. mama: o Jezu, Jasiu i tak ciągle pijany będzie. urzędnik: no to czego pani szuka? mama: coś za 600 pln na rękę urzędnik: no nie, Jasiu musiał by mieć wyższe studia.
Polski raj Rozmawia dwóch Ukraińców: wiesz jak w Polsce mają odlotowo? Wstajesz rano... odlotowe śniadanie... potem sex, sex, sex do południa... potem odlotowy obiad.... potem sex, sex, sex do wieczora... potem odlotowa kolacja.... potem sex, sex, sex potem idziesz spać.... A byłeś tam ? - pyta drugi.... Nie, siostra była...
przychodzi grabarz do lekarza i mowi
baba juz nie przyjdzie
Szkocja. Wojna dwóch klanów. Z jednego zamku w kłębach dymu wylatuje kula armatnia. Trafia w drugi zamek i burzy część krużganka. Po chwili z drugiego zamku, również w płomieniach ognia, wylatuje kula armatnia. Trafia w basztę zamku, zamieniając ją w kupę gruzu. I tak na zmianę walczą cały tydzień. Potem nagle cisza. Jeden dzień, drugi... W końcu z pierwszego zamku krzyczą: - Hej, wy tam!!! Dlaczego nie strzelacie? - Nie możemy!!! Kula jest po waszej stronie...
Na kole ratunkowym płynie po morzu ocalały z katastrofy morskiej Anglik. Dopływa do niego Francuz, ocalały z zatoniętego przed godziną innego statku. - Długo pan już tak pływa? - pyta Francuz. - Od miesiąca. - I jak pan to wytrzymuje? - Sam się sobie dziwię. Ale szczególnie nudzę się w weekendy.
Przyszedł Jasio ze szkoły i mówi do taty: - Dostałem piątkę i w ciach! - Za co dostałeś piątkę? - Bo pani zapytała mnie ile jest 7x6, a ja powiedziałem, że to jest 42! - A za co w ciach?! - Bo pani zapytała mnie ile jest 6x7. Tu ojciec zdziwiony: - Przecież to jeden ciach! - No, też tak powiedziałem!
ostrzeżenie za wulgaryzmy/ziom12345
|